Można śmiało powiedzieć wyjazd jaki zapamiętam do końca życia. Wyjazd zorganizowany którego dodatkową atrakcją była obecność Jacka Pałkiewicza-podróżnika, autora wielu książek jak również odkrywcy żródła Amazonki.
26 listopada 2008 wylot z Warszawy o 6.20 do Frankfurtu, przelot 1,5 godziny
|
Z Frankfurtu jak widać mieliśmy wylot o 12ej do Singapuru |
|
Nasz samolot Boeing 747, którym mieliśmy pokonać "zaledwie" 10.300km |
Lądowanie w Singapurze o 8ej rano czasu lokalnego, zmiana strfy czasowej +8 h. Przelot trwał 12 godzin, straszna dla mnie męczarnia bo nie mam zwyczaju usypiać czy to w samochodzie, pociągu czy samolocie, więc 12 nie przespanych godzin. Półtorej godziny postoju i wylot do Kuching na Borneo. Lot trwał 1,2 godz.
|
Nasz samolot Airbus A319 / w życiu nie leciałem tak komfortowym samolotem |
Orientalne powitanie w hotelu Damai Beach Resor
Wreszcie zakwaterowanie i minimum godzinna kąpiel
|
Basen |
|
Hotelowa plaża |
Napisze moze o pierwszych wrazeniach po przylocie. Nie ma słów, które by oddały zapach tamtejszego powietrza, w powietrzu unosi się zapach zieleni, powiedział bym że wręcz przypraw, kolory drzew, bananowców czy palm są tak intensywne że u nas nawet wiosną nie mamy tak intensywej zieleni, ogólnie rośliny są wszędzie, palmy rosną jak chwasty. Wilgotność powietrza jest nie do opisania, w cieniu człowiek wręcz czuje, że się na nim woda skrapla, temperatura oscylowała w okolicach 30stopni, mimo ze słonce bylo gdzies za chmurami, świeci bardzo intensywnie co bardzo męczy wzrok. W drodze do hotelu można bylo zobaczyć jak zadbane są tam parki, w których nic nie rośnie przypadkowo, wszystko przycięte, uformowane, samochody nowoczesne, głównie Japońskie i Malezyjskie marki Proton, mnóstwo skuterów (nie chińskich) i ogólnie czysto.
Niestety mimo że nie powinna to być pora monsunowa to jednak była. Morze Południowochińskie, które z reguły jest błękitno-zielone miało kolor brązowego mułu. Woda bardziej zasolona niż np w Egipcie i cieplejsza- zupa.
Kolacja zapoznawcza, przewodnicy Africaline przedstawiają plan wyprawy
|
Spotkanie typu ; Kilka pytań do P. Jacka
Przy okazji opowiadał o swoich wyprawach, które rzecz jasna zdecydownie odbiegały od naszej można nazwać- wycieczki |
|
Wieczorne przedstawienia |
|
Pamiątkowe zdjęcie i idziemy spać, jutro zaczyna się przygoda :) |
|
Plan był iść wcześniej spać, no ale jak widać wieczór zapoznawczy sie nieco przeciągnął |
6 rano pobudka i wyjazd do Narodowego Parku Bako / co za kara była wstać
|
Widok na górę Santubong |
|
Startujemy ;) |
|
Wulkaniczne skały pięknie kontrastują z morzem południowochińskim |
|
Po jakiejś 0,5 godznie jestesmy na miejscu |
Po dopłynięciu każdy kto miał tylko więcej miejsca w plecaku (tak jak ja) ładował na maxa wode do picia dla siebie i innych, trzeba pić nawet jak sie nie chce żeby się nie odwodnić.
|
Początek szlaku to zastygnięta niegdyś lawa |
Dzbanecznik- roślina owadożerna, pierwsza dla nas nietypowa roślina, początkowo wszyscy robili im zdjęcia, ale kwiatek ten rósł co jakieś 10 metrów i potem nawet się przy nich nie zatrzymywaliśmy.
Wydawało mi się że mam niezłą kondycje- wczorajsza impreza to nie był najlepszy pomysł. Z człowieka dosłownie się leje..........ale daje radę.
Tamtejsze szlaki w niczy nie przypominają Polskich, ani żywej duszy, a ściezki momentami zanikają
Roślinność delikatnie mówiąc nietypowa
Ten krótki filmik musiałem wstawić, przez całą drogę towarzyszył nam ten dźwięk- Cykady - momentami wydawać się mogło że ktoś prowadzi wycinkę drzew w lesie
|
Na plaży nazbierałem mnóstwo egzotycznych muszli |
Przeprawa zakończona, warto zwrócić uwagę na to zdjęcie powyżej, aby zobaczyć porównanie jaki w ciągu godziny (kiedy będziemy odpływać) potrafi być szybki przypływ
Godzina później
W chwile po tym jak dotarliśmy do plaży pojawiły się małpy Makaki
Małpa Nosacz żyjąca tylko w przybrzeżnych lasach na Borneo
|
Powrót |
|
Dopadnas typowo równikowy ciepły deszcz |
W drodze powrotnej mieliśmy w końcu wybrać się na zakupy do Kuching, jak zwykle mieliśmy ograniczony czas do 1 godziny - czasu było zdecydownie za mało
|
Tak wygląda wiekszość sklepów z pamiątkami, warto dodać że chiński przemysł oczywiście też tam dotarł, ale nie ma problemu z zakupem czegoś oryginalnego |
|
Późnym wieczorem powrót do hotelu |
Rano pobódka o 6ej, wymeldowanie i wyjazd do innego hotelu z którego dalej wyruszymy do plemienia Ibanów
Poniżej zapodam pare fotek zrobionych z okna autokaru
|
Proton - Malezyjska marka samochodu. Na zdjęciu widac akurat starszy model. Na drogach widuje się głównie samochody tej marki i japońskie |
Po drodze odwiedzamy Centrum Rehabilitacji Orangutanów Semenggoh Wildlife Centre
Na Borneo mieszka około 60 tys orangutanów. Ich populacja spada w zastraszającym tempie. Jeśli to tempo nie zmniejszy się, za dwadzieścia lat orangutany będzie można zobaczyć tylko w zoo, na filmach i w takich centach. W ciągu ostatnich dwudziestu lat wykarczowano na wyspie połowę lasów, które były domem tych zwierząt. W ich miejsce posadzono palmy olejowe, bo plantacje tych roślin to dochodowy interes. Małpy traktowane są na takich plantacjach jako szkodnik którego trzeba się pozbyć. Z reguły są zabijane strzelbą czy maczetą. Matki orangutanów są zabijane niemal zawsze na oczach małego orangutana, który jest blisko niej, jeśli małego nie zabiją to zabierają do domu i traktują jako zabawka przywiązując małpkę sznurkiem czy łańcuchem jak psa do budy. Małe trafiaja tutaj często okaleczone i nie tylko fizycznie, zdarza sie że po przywiezieniu do ośrodka nie przeżywają z powodu depresji wywołanej śmiercią swojej mamy.
Ośrodek jest tylko częściowo udostepniony turystom
|
Wilgotnośc powietrza była tam tak wysoka że po liściach roślin spływała woda |
Opuszczamy centrum
|
Chińska świątynia |
Po drodze zaglądamy na bazar w miasteczku Serian
|
Czerwony owoc to Rambutan- bardzo smaczny |
|
Owoc Duriana - mają nieprzyjemny zapach, są nawet miejsca gdzie spotyka się tabliczki z przekreślonym owocem Duriana nakazujące zakaz wnoszenia tego owocu ze względu na jego zapach. |
|
Opuszczamy miasteczko Serian |
Postój na plantacji pieprzowej
|
Imbir |
|
Nadchodzi deszcz |
Przesiadamy się na łodzie, które zawiozą nas do hotelu
Pierwszy widok na hotel
Teren hotelu nie do pisania, w ogrodach rosną ananasy, kwiaty hibiscusa i inne mi nie znane
Gekon czy nietoperz na terenie hotelu to norma, cykada wielkości dłoni również
Wcześnie rano pobudka wyruszamy łodziami głęboko w las równikowy do plemienia Ibanów, podróż będzie trwała ok 1,5 godziny
|
Jestesmy na miejscu |
Na miejscu mogliśmy zrobić małe zakupy, takie jak wino ryżowe ich produkcji czy naszyjniki i inne pamiątki wykonane rękami mieszkańców. Plemie Ibanów nie zajmuje sie już polowaniem na ludzkie głowy i jest to obecnie karane, jednak zauwaza się w zachowaniu czy wzroku, że w ich żyłach wciąż płynie krew wojownika
|
Powitanie winem ryżowym |
|
Powitanie połaczone z występami |
Mały trekking
|
Krótki postój przy grobie łowcy głów |
Ponownie przesiadka na łodzie. Postój przy wodospadzie i kąpiel
Późnym wieczorem wracamy do hotelu
|
Zawody w strzelaniu z dmuchawki |
Wymeldowanie i powrót do Kuching, do hotelu w którym byliśmy początkowo zakwaterowani
Po drodze postój lesie kauczukowym
Po powrocie do hotelu mieliśmy impreze pożegnalną
Rano wylot z Kuching do Sigapuru
Widok z okna samolotu na sztuczny ląd Singapuru
Wpadamy la long drinka do hotelu Raffles Hotel. Ciekawostka wybudowany 1887r, wtedy znajdował się przy lini brzegowej, obecnie kilka kilka kilometrów od morza
Ostatni postój w punkcie widokowym z widokiem na miasto, potem jedziemy do miasta na zakupy
Centrum handlowe jakich tam wiele, mialo byc taniej, nie znalazlem nic tańszego co mnie interesowało, ale jest duzo nowinek, które do nas docierają z opóźnieniem, po za tym niesamowity wybór, w szczególności w elektronice, niesamowity wybór sprzęto foto
Kilka ciekawostek o lotnisku. Lotnisko jest tak długie, żeby je przejść pieszo potrzebowalibyśmy 40minut, posiada wiele ruchomych "platform" które znacznie skracają ten czas, jak i posiada własną kolej lotniskową do przemieszczania między terminalami. Część bezcłowa jest cała wyłożona wykładziną
W oddali widać sale telewizyjną, do wyboru mamy ok 6 telewizorów, w kazdym program o innej tematyce
Dostęp do internetu za free, masz laptopa podłanczasz i serfujesz, nie masz laptopa, to są stoiska przy których mamy do dyspozycji 4 komutery
23.55 wylot do Franfurtu, potem wylot do Warszawy
Tak w skrócie. Borneo- wyspa która zachwyca rożlinnością, wydaje się że wszystko co tu jest rośliną, rośnie jak na dopalaczach, w powietrzu czuje się zapach czystego, mokrego powietrza. Największe wrażenie zrobił na mnie:
Park Bako- roślinność, zwierzęta, szlaki które w niczym nie przypominają polskich i piękna plaża na której jest mnóstwo egzotycznych muszli i krabów. Szkoda tylko że byliśmy wtedy kiedy woda w morzu nie była krystalicznie czysta, a mętna i żólto-brązowa
Wyprawa do plemienia Ibanów- ludzie tam oczywiście mają kontakt z cywilizacją, mają agregaty prądotwórcze, telewizory, ale w ich stylu życia jest wciąż wiele tradycji, mieszkają gdzies głęboko w lesie i chcą tam mieszkać, nasz przewodnik równiez wywodził się z plemienia Ibanów, facet bez emocji, zawsze kamienna twarz, widać że w ich żyłach wciąż płynie krew wojownika. W lasach w okolicach ich osady spotkaliśmy na drzewie dziko żyjącego orangutana, jaszczura który siedział na drzewie i ten... dźwięk, wciąż towarzyszyły nam dźwięki cyklad czy ptaków.
Singapur - niesamowicie nowoczesne miasto, powiedział bym- ponadczasowe, wszędzie czysto, jest wiele świątyń buddyjskich, taoistycznych, hinduistycznych i meczetów. W 20%-ach Singapur tworzy sztuczny ląd kórego stale przybywa. Na zwiedzanie miasta myślę że potrzeba by co najmniej 3-4 dni, ja miałem tylko jeden : /
Lotnisko w Singapurze - głupio brzmi że coś takiego mogło zrobić na mnie wrażenie, ale ogrom tego miejsca i sposób w jaki zostało zagospodarowane robi wrażenie. W środku rosną drzewa, staw z kolorowymi rybami, sala telewizyjna, wiele stoisk z dostępem do internetu, sklepy najbardziej znanych firm. Jest odpowiednio tak nowoczesne jak miasto Singapur.
Wszystkie zdjęcia są moją własnoscia i chroni je prawo autorskie!!!!!!!!!!!!!!